(Harry)
-
Tommo, możesz mi do kurwy powiedzieć, co my tutaj robimy? -
zapytałem swojego przyjaciela zatrzymując się na środku
chodnika.
Miałem w dupie to, że blokuje drogę innym studentom, ale naprawdę nie chciałem tutaj być. Louis wymyślił sobie przyjść na tydzień powitalny i oczywiście musiał mnie tu zaciągnąć. Podobno te wszystkie rzeczy są przydatne pierwszorocznym studentom i dzięki temu łatwiej im uporządkować swoje pierwsze miesiące na kampusie. Okej, może też powinienem się tym zainteresować, ale była pieprzona jedenasta rano i chciałem ten czas spędzić w łóżku śpiąc lub grając w Fifę, a nie czytać ulotki z proponowanymi zajęciami dodatkowymi.
- Jesteśmy tutaj, ponieważ jest tydzień powitalny, a ja mam zamiar znaleźć nowe dziewczyny, które przyjdą na wieczorną imprezę - powiedział przewracając oczami i zszedł na bok, a następnie oparł się o drzewo.
Obserwowałem, jak Louis wyjmuje paczkę papierosów i zapala jednego z nich. Stanąłem po tej stronie, od której nie leciał na mnie dym, ponieważ nienawidziłem tego.
- Robimy dzisiaj imprezę? Jestem przewodniczącym bractwa, powinienem o tym wiedzieć - powiedziałem zdziwiony, ponieważ nie pamiętałem o tym.
- Gdybyś był obecny, kiedy o tym mówiliśmy wiedziałbyś, idioto - odpowiedział mi Louis i wypuścił dużą smugę dymu. - Swoją drogą, odkąd wróciłeś wczoraj od Zoey byłeś myślami bliżej Afryki niż Nowego Jorku. Co jest stary?
- Nic.
W rzeczywistości roznosiło mnie od środka. Przed oczami cały czas miałem widok tej niskiej brunetki, która wpadła na mnie na korytarzu akademika. Nie miałem pojęcia kim jest, ale wszystko we mnie pragnęło poznać ją lepiej. W jej zielonych oczach było coś, co przyciągało mnie i nie chciałem jej tylko jako dziewczyny na jedną noc. Była mała i słodka, ale przez naszą krótką konwersację zdałem sobie sprawę, że potrafi byś pyskata i nie lubi, gdy coś jest nie po jej myśli. Nie zakochałem się, ale miałem nadzieję na jakąś bliższą relację z nią, chociaż po moim wczorajszym zachowaniu ona raczej nie chce mnie znać.
- Styles! - Louis stał przede mną i machał ręką przed moją twarzą skutecznie odciągając mnie od myślenia o nieznajomej brunetce. - Słuchasz mnie?
- Jasne, że cię słucham.
- Z całą pewnością. Widzisz te dwie dziewczyny? - wskazał na dwie brunetki stojące przy budce z informacjami na temat kierunku kosmetologii w naszym collegu. Pokiwałem głową czekając aż mój przyjaciel oświeci mnie swoim genialnym pomysłem. - Idę do nich.
- Jesteś głupi myśląc, że którąś z nich zaliczysz - krzyknąłem za Louisem, a po tym jak był coraz dalej stwierdziłem, że lepiej będzie, gdy pójdę za nim. - Czekaj!
Wolnym krokiem szedłem w kierunku, w którym mój przyjaciel rozmawiał z nowymi koleżankami. Musieli szybko nawiązać dobry kontakt, ponieważ cała trójka śmiała się i rozmawiała ze sobą, jakby znali się od kilku lat. Gdy byłem coraz bliżej zauważyłem, że jedna z dziewczyn, ta która właśnie na mnie spojrzała ma tak samo zielone oczy, jak brunetka, którą spotkałem wczoraj w akademiku. W przekonaniu, że to ona utwierdziło mnie to, że momentalnie zamilkła, gdy nawiązała ze mną kontakt wzrokowy.
Poczułem jak czyjaś ręka owija się wokół moich ramion, a następnie Louis poklepał mnie po barku.
- Angela, Jade to jest mój przyjaciel Harry.
Jade brunetka o brązowych oczach wyciągnęła do mnie rękę i uśmiechnęła się miło. Nawiązałem kontakt wzrokowy z Angelą i przez sposób w jaki mrużyła na mnie oczy wiedziałem, że mam przejebane.
Miałem w dupie to, że blokuje drogę innym studentom, ale naprawdę nie chciałem tutaj być. Louis wymyślił sobie przyjść na tydzień powitalny i oczywiście musiał mnie tu zaciągnąć. Podobno te wszystkie rzeczy są przydatne pierwszorocznym studentom i dzięki temu łatwiej im uporządkować swoje pierwsze miesiące na kampusie. Okej, może też powinienem się tym zainteresować, ale była pieprzona jedenasta rano i chciałem ten czas spędzić w łóżku śpiąc lub grając w Fifę, a nie czytać ulotki z proponowanymi zajęciami dodatkowymi.
- Jesteśmy tutaj, ponieważ jest tydzień powitalny, a ja mam zamiar znaleźć nowe dziewczyny, które przyjdą na wieczorną imprezę - powiedział przewracając oczami i zszedł na bok, a następnie oparł się o drzewo.
Obserwowałem, jak Louis wyjmuje paczkę papierosów i zapala jednego z nich. Stanąłem po tej stronie, od której nie leciał na mnie dym, ponieważ nienawidziłem tego.
- Robimy dzisiaj imprezę? Jestem przewodniczącym bractwa, powinienem o tym wiedzieć - powiedziałem zdziwiony, ponieważ nie pamiętałem o tym.
- Gdybyś był obecny, kiedy o tym mówiliśmy wiedziałbyś, idioto - odpowiedział mi Louis i wypuścił dużą smugę dymu. - Swoją drogą, odkąd wróciłeś wczoraj od Zoey byłeś myślami bliżej Afryki niż Nowego Jorku. Co jest stary?
- Nic.
W rzeczywistości roznosiło mnie od środka. Przed oczami cały czas miałem widok tej niskiej brunetki, która wpadła na mnie na korytarzu akademika. Nie miałem pojęcia kim jest, ale wszystko we mnie pragnęło poznać ją lepiej. W jej zielonych oczach było coś, co przyciągało mnie i nie chciałem jej tylko jako dziewczyny na jedną noc. Była mała i słodka, ale przez naszą krótką konwersację zdałem sobie sprawę, że potrafi byś pyskata i nie lubi, gdy coś jest nie po jej myśli. Nie zakochałem się, ale miałem nadzieję na jakąś bliższą relację z nią, chociaż po moim wczorajszym zachowaniu ona raczej nie chce mnie znać.
- Styles! - Louis stał przede mną i machał ręką przed moją twarzą skutecznie odciągając mnie od myślenia o nieznajomej brunetce. - Słuchasz mnie?
- Jasne, że cię słucham.
- Z całą pewnością. Widzisz te dwie dziewczyny? - wskazał na dwie brunetki stojące przy budce z informacjami na temat kierunku kosmetologii w naszym collegu. Pokiwałem głową czekając aż mój przyjaciel oświeci mnie swoim genialnym pomysłem. - Idę do nich.
- Jesteś głupi myśląc, że którąś z nich zaliczysz - krzyknąłem za Louisem, a po tym jak był coraz dalej stwierdziłem, że lepiej będzie, gdy pójdę za nim. - Czekaj!
Wolnym krokiem szedłem w kierunku, w którym mój przyjaciel rozmawiał z nowymi koleżankami. Musieli szybko nawiązać dobry kontakt, ponieważ cała trójka śmiała się i rozmawiała ze sobą, jakby znali się od kilku lat. Gdy byłem coraz bliżej zauważyłem, że jedna z dziewczyn, ta która właśnie na mnie spojrzała ma tak samo zielone oczy, jak brunetka, którą spotkałem wczoraj w akademiku. W przekonaniu, że to ona utwierdziło mnie to, że momentalnie zamilkła, gdy nawiązała ze mną kontakt wzrokowy.
Poczułem jak czyjaś ręka owija się wokół moich ramion, a następnie Louis poklepał mnie po barku.
- Angela, Jade to jest mój przyjaciel Harry.
Jade brunetka o brązowych oczach wyciągnęła do mnie rękę i uśmiechnęła się miło. Nawiązałem kontakt wzrokowy z Angelą i przez sposób w jaki mrużyła na mnie oczy wiedziałem, że mam przejebane.
(Angela)
Stałam
jak wryta patrząc na chłopaka przede mną. Oczywiście ktoś na
górze musiał nieźle bawić się moim kosztem, ponieważ Louis,
którego przed chwilą poznałam musiał być przyjacielem Harry'ego,
na którego wpadłam wczoraj i z całych sił zamierzałam go
nienawidzić. Chłopak również zdawał sobie sprawę, że to mnie
spotkał w akademiku, bo teraz stał milcząc i unikając mojego
wzroku. Słyszałam jak Jade rozmawiała z Louisem odnośnie imprezy
w bractwie, na którą nas zaprosił, ale nie docierało to do mnie.
Jedyne co robiłam, to patrzyłam na Harry'ego i chociaż nie
powinnam, ponieważ wiedziałam, że to głupie i bezsensowne,
robiłam to i nie mogłam przestać. Kiedy nasze spojrzenia się
spotkały czułam, jak dostrzega we mnie wszystko, co ukrywałam pod
grubą maską. Intensywnie zielony kolor jego tęczówek był zarówno
rozpraszający, jak i hipnotyzujący, dlatego natychmiast odwróciłam
wzrok. Kątem oka zauważyłam dołeczki w jego policzkach, kiedy się
uśmiechał i wiem, że to było moją zgubą.
-
W takim razie do zobaczenia - usłyszałam głos Louisa.
Zamrugałam
kilkakrotnie wracając do stanu normalności, po czym pożegnałam
się z chłopakiem. Po tym przeniosłam wzrok na Harry'ego. Oboje się
w siebie wpatrywaliśmy i nawet nie zauważyłam, że Jade pociągnęła
mnie za ramię, a Louis odciągnął swojego przyjaciela. Kiedy
straciłam bruneta z oczu zaczęłam normalnie oddychać, ponieważ
wcześniej nie zauważyłam, że momentami wstrzymywałam oddech.
-
Możesz mi powiedzieć co to było? - zapytała Jade, gdy wróciłyśmy
do naszego spaceru po kampusie.
-
Nie wiem o co ci chodzi? - odpowiedziałam i chwyciłam pierwszą
lepszą broszurę ze stanowiska przy którym się teraz
znajdowałyśmy.
-
Wpadliście sobie w oko.
-
Co? Tylko rozmawiałam z Louisem, tak samo jak ty - powiedziałam i
wczytałam się w ulotkę.
-
Nie mówię o Louisie. I nie interesuje cię prawo w biznesie -
dziewczyna wyrwała mi broszurę, a następnie spojrzała na mnie
mrużąc oczy i chcąc wyczytać ze mnie to, co ukrywałam.
-
Co chcesz wiedzieć? - westchnęłam zrezygnowana, ponieważ nie było
sensu grać z Jade.
-
Ty i Harry? Patrzyliście na siebie, nie wiem jak to nazwać, ale
czułam te dziwnie elektryzujące napięcie między wami.
-
Wpadłam na niego wczoraj w akademiku i mieliśmy małą sprzeczkę,
jeśli można to tak nazwać.
-
Okej? - Jade spojrzała na mnie niepewna czy wierzyć w to, co mówię.
No tak, przecież Harry jest uroczy...
-
Jade, nie patrz tak na mnie. Harry może i jest przystojny i ma
cholerne dołeczki, ale to typ dupka. Zresztą dopiero zakończyłam
jeden związek, więc nie mam zamiaru szukać nowego chłopaka.
-
Rozumiem, ale idziemy na tę imprezę? - pokiwałam głową, ponieważ
to był dobry pomysł i nie zamierzałam rezygnować z zabawy.
***
Była
ósma wieczorek, kiedy wspólnie w Jade znalazłyśmy się pod domem
bractwa Alfa. Louis nam wcześniej powiedział, że należą do niego
sami piłkarze i jest najlepszym bractwem na całym kampusie. Ze
środka dobiegała głośna klubowa muzyka, było mnóstwo ludzi,
sądząc po tym, że na zewnątrz było ich pełno. Część z nich
tańczyła w ogrodzie i obie byłyśmy pewne, że są już pijani.
Podeszłyśmy do drzwi i w momencie, w którym miałyśmy wejść do
środka, otworzyły się i w progu stanął Louis w towarzystwie
farbowanego blondyna.
-
Angela! Jade! - wykrzyknął brunet i zaprosił nas do środka.
-
Jestem Niall - przedstawił się blondyn i kątem oka zauważyłam,
jak moja koleżanka pożerała go wzrokiem. Był wysoki, umięśniony,
przystojny i miał niebieskie oczy, więc nic dziwnego, że jej się
spodobał.
Chłopcy
zaprowadzili nas do kuchni, gdzie zrobili nam drinki, a później
przeszliśmy do salonu, na środku którego tańczyli ludzie.
Przeszliśmy do dużej sofy, przy której siedziała już grupka
osób. Wszyscy się śmiali i pili, a kiedy Louis krzyknął
spojrzeli na nas.
-
Dziewczyny, poznajcie Liama, Zayna, Perrie, Cathy i Matta -
powiedział, po czym wspólnie z Jade się przedstawiłyśmy.
Usiadłam
koło Matta, który siedział obok Cathy i zaczęliśmy rozmawiać.
Oboje tak, jak ja pochodzili ze Stanów, kiedy pozostała trójka
była z Anglii. Cathy była miłą blondynką i szybko nawiązałyśmy
kontakt, ponieważ obie kochałyśmy siatkówkę.
-
Co studiujesz? - zapytał mnie Matt, po tym jak wrócił z butelkami
piwa dla nas. Wzięłam łyk, a następnie spojrzałam na blondyna.
-
Anglistykę, a wy?
-
Muzyka - odpowiedzieli jednocześnie. - Jesteśmy na drugim roku.
-
Jestem na pierwszym.
-
Tak jak reszta - powiedział Matt i wskazał za pozostałych
siedzących z nami.
Chciałam
coś powiedzieć, ale zupełnie zapomniałam co, ponieważ do naszej
grupy dołączył Harry razem z przyczepioną do jego boku blondynką,
która chichotała ze wszystkiego, co mówił, nawet jeśli nie było
to śmieszne. Nasze spojrzenia się spotkały i to było dla nas
jakby świat przestał istnieć, ponieważ zatrzymaliśmy się i
patrzeliśmy na siebie ignorując wszystko, co się dzieje dokoła.
-
Zaraz wracam - powiedziałam, kiedy jako pierwsza przerwałam kontakt
wzrokowy.
Wstałam
z kanapy i przeszłam koło wszystkich. Jade zapytała się czy
wszystko okej i po tym jak zapewniłam ją, że idę tylko zapalić
wróciła do rozmowy z Niallem. Przecisnęłam się przez tłum i
dotarłam do drzwi tarasowych. Wyszłam na zewnątrz i uderzyło mnie
chłodne powietrze. Dopiero teraz odczułam, jak w środku było
gorąco i głośno. Moja głowa pulsowała od muzyki, którą cały
czas słyszałam tak mocno, jakbym stała przy głośnikach.
Spojrzałam do góry w niebo. Było już ciemno, bo dochodziła
prawie dziesiąta i mogłam zobaczyć świecące gwiazdy. Nie
wiedziałam dokładnie, dlaczego zawsze wieczorami patrzyłam w niego
i obserwowałam je chociaż przez krótką chwilę, ale lubiłam to
robić. Po tym, jak zaczęła boleć mnie szyja rozejrzałam się
wokoło. Nie widziałam zbyt dużo ze względu na ciemność, ale
zauważyłam siedzącą przy basenie postać. Wpatrywała się we
mnie i musiała mnie rozpoznać, ponieważ chwilę później
usłyszałam znajomy głos.
-
Hey Angel! - zawołał Louis.
Uśmiechnęłam
się i podeszłam bliżej. Chłopak przysunął bliżej siebie wolny
leżak, na którym mogłam usiąść.
-
Co tam? Czemu się nie bawisz? - zapytał.
Przez
chwilę bawiłam się palcami, a po chwili zwyczajnie wzruszyłam
ramionami.
-
Przyszłam zapalić - odpowiedziałam i wyjęłam z kieszeni jeansów
paczkę papierosów.
Louis
również wziął swoją i po chwili oboje zaciągaliśmy się
nikotyną.
-
A ty? - zapytałam po chwili.
-
Ja co?
-
Czemu się nie bawisz? - zauważyłam, że chłopak wyszedł z salonu
jakiś czas temu i długo nie wracał, więc może impreza nie
kręciła go tak samo jak mnie.
-
Nie mam z kim pić i tańczyć - zaśmiał się.
-
Ten sam problem - powiedziałam bardziej do siebie.
-
Skąd jesteś?
-
Seattle, a ty?
-
Doncaster, to w Anglii, gdybyś nie wiedziała - chłopak wystawił
mi język i oboje się zaśmialiśmy. - Słyszałem, że studiujemy
ten sam kierunek.
-
Serio? To będzie fajnie mieć kogoś znajomego na zajęciach. Ktoś
jeszcze?
-
Harry - mój uśmiech natychmiast zgasł, ale nie powiedziałam nic.
Zaciągnęłam
się papierosem i pozwoliłam żeby wypełnił moje płuca, po czym
wypuściłam przed siebie dym.
-
Chodź - powiedział Louis, gdy tylko skończyłam palić. Był miłym
chłopakiem i wiedziałam, że mamy ze sobą wiele wspólnego, dzięki
czemu będziemy się dobrze dogadywać.
-
Gdzie?
-
Idziemy się dobrze bawić! - wykrzyknął i pociągnął mnie do
środka.
Przeszliśmy
przez prowizoryczny parkiet w salonie, a następnie znaleźliśmy się
w kuchni. Chłopak wyjął z szafki dwa kieliszki i butelkę
kolorowej wódki. Nalał nam alkoholu, który szybko wypiliśmy. Po
trzech następnych shotach czułam, jak w moich żyłach płyną
procenty. Razem z Louisem śmialiśmy się nawet nie wiedziałam z
czego, a po chwili brunet pociągnął mnie za rękę i zaprowadził
na parkiet.
-
Louis - zaczęłam, kiedy zrozumiałam, co ma zamiar zrobić.
-
Co?
-
Informuję cię, że nie potrafię tańczyć.
-
Umiesz.
Po
tym złapał mnie za biodra i zaczęliśmy tańczyć. Nigdy nie
lubiłam tańczyć, ale z Louisem mogłam tańczyć cały czas. Oboje
ruszaliśmy się w rytm muzyki, a prowizoryczny parkiet był nasz.
Szaleliśmy, wygłupialiśmy się, ponieważ byliśmy już trochę
pijani, a także nie pasowało nam normalne zachowanie. Nasze ciała
ocierały się o siebie, a z twarz nas obojga nie schodził szeroki
uśmiech. Po jakimś czasie dołączył do nas Niall z Jade i
tańczyliśmy we czwórkę, a później zostałam sama z blondynem.
Nie był w tym tak dobry, jak Louis, dlatego głównie się
wygłupialiśmy i po prostu skakaliśmy. Piosenki przechodziły z
jednej w drugą, a ja nawet nie wiem jak znalazłam się w objęciach
Liama, Zayna, Matta i kilku innych chłopaków, prawdopodobnie
również członków bractwa.
Kiedy
z głośników zaczęły rozbrzmiewać pierwsze bity "Blurred
Lines" ktoś złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie.
Moje plecy były przy umięśnionej klatce piersiowej, a osoba za mną
zaczęła poruszać się w rytm muzyki. Szybko wpasowałam się i
tańczyłam razem z chłopakiem, nawet nie wiedząc kim jest. Tańczył
w idealnym zsynchronizowaniu z piosenką, a jego ruchy były płynne,
dzięki czemu łatwo było nam tańczyć. W pewnym momencie chłopak
odwrócił mnie twarzą do siebie, a ja zamarłam. Przede mną stał
Harry i patrzył prosto w moje oczy. Chciałam się odsunąć, jednak
nie pozwolił mi na to, tylko przyciągnął mnie bliżej siebie. Był
ode mnie znacznie wyższy i musiał się mocno schylić żeby coś
powiedzieć. Poczułam jego ciepły oddech na szyi, przez co przeszły
mnie ciarki.
-
Zacznijmy od początku. Jestem Harry - powiedział przy moim uchu.
Zamrugałam
kilkakrotnie, ponieważ byłam w szoku. Wzięłam go za dupka i nie
zamierzałam nawiązywać z nim jakiegokolwiek kontaktu, podczas gdy
on zachowuje się teraz tak miło. Właściwie nie rozumiem siebie
samej, dlaczego go starałam się go unikać, kiedy nawet dobrze go
nie poznałam. Jestem popieprzona.
-
Angela - odpowiedziałam i posłałam brunetowi uśmiech.
Po
tym zaczęliśmy dalej tańczyć, a po kilku piosenkach przyszedł do
nas Niall.
-
Idziemy grać w butelkę! - krzyknął i odszedł nie patrząc za
siebie, najwyraźniej oczekując, że pójdziemy za nim.
Szybko
zgubiłam go w tłumie tańczących studentów, ale Harry, który
górował nad większością, wiedział gdzie iść. Złączył nasze
ręce razem i pociągnął mnie za sobą. Byłam zdumiona faktem, jak
moja dłoń była mała przy jego ogromnej. Idąc za nim obserwowałam
pracę mięśni jego pleców, które były widoczne pod białym
T-shirtem. Wyszliśmy z salonu i przeszliśmy do pokoju przy samej
kuchni. Harry puścił mnie pierwszą, a następnie zamknął za nami
drzwi. Musiał to być zapewne pokój gier sądząc po dwóch
konsolach, stole do pingponga, piłkarzykach i tarczy do darta. Na
podłodze w kółku siedzieli już Louis, Niall, Jade, Cathy, Matt,
Perrie, Zayn i Liam. Były tu jeszcze jakieś dwie nieznane mi
dziewczyny oraz dwóch chłopaków, z którymi tańczyłam wcześniej.
Usiadłam obok Jade, natomiast Harry zajął miejsce dokładnie
naprzeciwko mnie. Walczyliśmy za spojrzenia, więc nawet nie
słuchałam o czym rozmawia reszta. Zielone oczy Harry'ego były
najpiękniejszymi jakie widziałam, a patrząc w nie zatapiałam się
w nich tak głęboki, że miałam wrażenie, że tym samym daję
chłopakowi dostęp do mojego umysłu.
-
Angela! - Jade szturchnęła mnie ramieniem, przez co zerwałam
kontakt wzrokowy z chłopakiem i spojrzałam na swoją koleżankę.
-
Co jest?
-
Gramy w butelkę na pocałunki, tak jakbyś nie usłyszała -
dziewczyna przewróciła oczami. - Co jest między tobą a Styles'em?
-
Nie mam pojęcia o czym mówisz. Tańczyliśmy tylko.
-
A teraz się na siebie gapicie i nie dociera do was żadne słowo.
Wzruszyłam
ramionami i przeniosłam wzrok na Louisa, który chwycił butelkę.
-
Wszyscy znają zasady, racja? Całujemy się przez minutę. Ten kto
nie chce wykonuje zadanie.
Każdy
pokiwał w zrozumieniu głową, po czym chłopak czynił honory i
zakręcił butelką. Wylądowała na Perrie, która wstała i
spotkała się z Louisem na środku kółka. Całowali się przez
równą minutę, a następnie dziewczyna miała swoją kolej. Padło
na Matta, który po pocałunku z blondynką trafił na Jade. Jade z
kolei całowała się z Lukiem. Po tym chłopak zakręcił butelką,
która zatrzymała się na mnie. Wstałam ze swojego miejsca i po
tym, jak zostałam przyciągnięta do blondyna Luke złączył nasze
usta razem. Nie było w tym nic wielkiego, dlatego po minucie oboje
się odsunęliśmy i wzięłam butelkę. Zakręciłam nią, a gdy
przestała się kręcić zatrzymała się na Louisie. Brunet podszedł
do mnie i przykucnął nade mną. Całowaliśmy się minutę tak, jak
reszta, jednak Louis był w tym dobry i pogłębił pocałunek. Po
tym, jak się odsunęliśmy chłopak puścił mi oczko, a następnie
oboje się zaśmialiśmy. Tommo wrócił na swoje miejsce i zakręcił
butelką.
-
Kurwa, nie! - wykrzyknął Harry, kiedy butelka zakręcona przez Sama
zatrzymała się na nim. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, ponieważ
to był pierwszy przypadek tutaj żeby ktoś całował osobę tej
samej płci. Sam również nie był zadowolony z tej opcji, dlatego
postanowił wymyślić Harry'emu zadanie.
-
Masz dwa dni żeby przespać się z kimś z tego grona.
Posłałam
Jade spojrzenie. Obie uważałyśmy to za głupie, ale właściwie
czego można oczekiwać od męskiego bractwa. Wiedziałyśmy, że
nawet jeśli część z nich jest tutaj zaledwie tydzień pieprzyła
więcej dziewczyn niż my razem znałyśmy. Zobaczyłam, jak Megan i
druga dziewczyna, której imienia nie pamiętałam unoszą kąciki
ust ku górze, mając nadzieję, że to na nie padnie. Żenada.
-
Okej - odpowiedział Harry i nawiązał ze mną kontakt wzrokowy.
Zanim
spojrzałam w innym kierunku niż chłopak zauważyłam, jak oblizuje
językiem dolną wargę i ją przygryza. Brunet wziął butelkę i
zakręcił nią mocno. Kręciła się długo, a ja przez ten cały
czas zastanawiałam się na kogo padnie. Jeśli głupi ma szczęście,
to muszę być niewiarygodnie mądrą, ponieważ butelka zatrzymała
się idealnie przede mną. Zobaczyłam pełen satysfakcji uśmiech
Harry'ego, który już czekał na środku. Przewróciłam oczami i
wstałam ze swojego miejsca. Zbliżyłam się do chłopaka, który
chwilę później złączył nasze usta razem.
Nie
wiedziałam czemu chciałam go unikać. Jedna strona mnie wiedziała,
że jest dupkiem, z kolei druga mówiła mi, że tak naprawdę jest
świetną osobą, do której powinnam się zbliżyć. Irytowali mnie
ludzie, którzy byli pewni siebie, a wczorajsze zachowanie Harry'ego
sprawiło, że tak o nim myślę, więc prawdopodobnie dlatego go nie
lubię. Nie chciałam przyznać się przed samą sobą, ale pociągał
mnie mimo wszystko, nie tylko wyglądem, ale nawet tą swoją
pieprzoną postawą. Zamieniłam z nim zaledwie kilka słów, z czego
ponad połowa nie należała do tych, gdzie zawiera się miłe
znajomości, jednak chciałam więcej. Ale nawet jeśli chciałam,
mój instynkt samozachowawczy wolał tego unikać, jako że raz tego
doświadczyłam i nie chciałam żałować po raz drugi konsekwencji
podobnej sytuacji.
Usta
Harry'ego napierały na moje i niechętnie musiałam mu oddać to, że
całował nieziemsko. Jego ręce były na moich biodrach, a ja zanim
zdążyłam się opanować wplątałam palce w jego miękkie kręcone
włosy. Poczułam, jak Harry muska językiem moją dolną wargę, a
następnie łączy go z moim, tym samym pogłębiając pocałunek
jeszcze bardziej. Czułam gorąco wypełniające moje policzki i całe
ciało, ponieważ to było dobre. Jedna ręka Harry'ego powędrowała
w górę do mojej piersi, a druga ścisnęła mój tyłek i dokładnie
zanim chłopak mógł zrobić coś więcej, Matt krzyknął, że
minęło już półtorej minuty. Odsunęłam się od bruneta, który
wciąż trzymał mnie w pasie i nie chciał tego przerywać. Jego
zielone oczy, które przybrały ciemniejszy odcień były błyszczące
i pełne pożądania, jednak nie zamierzałam mu ulegać.
-
Nie licz na to, Styles - powiedziałam i wróciłam na swoje miejsce.
_______________
Każdy komentarz zachęca mnie do dalszego pisania (:
Świetne :-D
OdpowiedzUsuńNo ciekawe.. *.*
OdpowiedzUsuń