piątek, 22 stycznia 2016

Rozdział 2. Nie licz na to, Styles.


(Harry)

    - Tommo, możesz mi do kurwy powiedzieć, co my tutaj robimy? - zapytałem swojego przyjaciela zatrzymując się na środku chodnika.
    Miałem w dupie to, że blokuje drogę innym studentom, ale naprawdę nie chciałem tutaj być. Louis wymyślił sobie przyjść na tydzień powitalny i oczywiście musiał mnie tu zaciągnąć. Podobno te wszystkie rzeczy są przydatne pierwszorocznym studentom i dzięki temu łatwiej im uporządkować swoje pierwsze miesiące na kampusie. Okej, może też powinienem się tym zainteresować, ale była pieprzona jedenasta rano i chciałem ten czas spędzić w łóżku śpiąc lub grając w Fifę, a nie czytać ulotki z proponowanymi zajęciami dodatkowymi.
    - Jesteśmy tutaj, ponieważ jest tydzień powitalny, a ja mam zamiar znaleźć nowe dziewczyny, które przyjdą na wieczorną imprezę - powiedział przewracając oczami i zszedł na bok, a następnie oparł się o drzewo.
    Obserwowałem, jak Louis wyjmuje paczkę papierosów i zapala jednego z nich. Stanąłem po tej stronie, od której nie leciał na mnie dym, ponieważ nienawidziłem tego.
    - Robimy dzisiaj imprezę? Jestem przewodniczącym bractwa, powinienem o tym wiedzieć - powiedziałem zdziwiony, ponieważ nie pamiętałem o tym.
    - Gdybyś był obecny, kiedy o tym mówiliśmy wiedziałbyś, idioto - odpowiedział mi Louis i wypuścił dużą smugę dymu. - Swoją drogą, odkąd wróciłeś wczoraj od Zoey byłeś myślami bliżej Afryki niż Nowego Jorku. Co jest stary?
    - Nic.
    W rzeczywistości roznosiło mnie od środka. Przed oczami cały czas miałem widok tej niskiej brunetki, która wpadła na mnie na korytarzu akademika. Nie miałem pojęcia kim jest, ale wszystko we mnie pragnęło poznać ją lepiej. W jej zielonych oczach było coś, co przyciągało mnie i nie chciałem jej tylko jako dziewczyny na jedną noc. Była mała i słodka, ale przez naszą krótką konwersację zdałem sobie sprawę, że potrafi byś pyskata i nie lubi, gdy coś jest nie po jej myśli. Nie zakochałem się, ale miałem nadzieję na jakąś bliższą relację z nią, chociaż po moim wczorajszym zachowaniu ona raczej nie chce mnie znać.
    - Styles! - Louis stał przede mną i machał ręką przed moją twarzą skutecznie odciągając mnie od myślenia o nieznajomej brunetce. - Słuchasz mnie?
    - Jasne, że cię słucham.
    - Z całą pewnością. Widzisz te dwie dziewczyny? - wskazał na dwie brunetki stojące przy budce z informacjami na temat kierunku kosmetologii w naszym collegu. Pokiwałem głową czekając aż mój przyjaciel oświeci mnie swoim genialnym pomysłem. - Idę do nich.
    - Jesteś głupi myśląc, że którąś z nich zaliczysz - krzyknąłem za Louisem, a po tym jak był coraz dalej stwierdziłem, że lepiej będzie, gdy pójdę za nim. - Czekaj!
    Wolnym krokiem szedłem w kierunku, w którym mój przyjaciel rozmawiał z nowymi koleżankami. Musieli szybko nawiązać dobry kontakt, ponieważ cała trójka śmiała się i rozmawiała ze sobą, jakby znali się od kilku lat. Gdy byłem coraz bliżej zauważyłem, że jedna z dziewczyn, ta która właśnie na mnie spojrzała ma tak samo zielone oczy, jak brunetka, którą spotkałem wczoraj w akademiku. W przekonaniu, że to ona utwierdziło mnie to, że momentalnie zamilkła, gdy nawiązała ze mną kontakt wzrokowy.
    Poczułem jak czyjaś ręka owija się wokół moich ramion, a następnie Louis poklepał mnie po barku.
    - Angela, Jade to jest mój przyjaciel Harry.
    Jade brunetka o brązowych oczach wyciągnęła do mnie rękę i uśmiechnęła się miło. Nawiązałem kontakt wzrokowy z Angelą i przez sposób w jaki mrużyła na mnie oczy wiedziałem, że mam przejebane.

(Angela)

Stałam jak wryta patrząc na chłopaka przede mną. Oczywiście ktoś na górze musiał nieźle bawić się moim kosztem, ponieważ Louis, którego przed chwilą poznałam musiał być przyjacielem Harry'ego, na którego wpadłam wczoraj i z całych sił zamierzałam go nienawidzić. Chłopak również zdawał sobie sprawę, że to mnie spotkał w akademiku, bo teraz stał milcząc i unikając mojego wzroku. Słyszałam jak Jade rozmawiała z Louisem odnośnie imprezy w bractwie, na którą nas zaprosił, ale nie docierało to do mnie. Jedyne co robiłam, to patrzyłam na Harry'ego i chociaż nie powinnam, ponieważ wiedziałam, że to głupie i bezsensowne, robiłam to i nie mogłam przestać. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały czułam, jak dostrzega we mnie wszystko, co ukrywałam pod grubą maską. Intensywnie zielony kolor jego tęczówek był zarówno rozpraszający, jak i hipnotyzujący, dlatego natychmiast odwróciłam wzrok. Kątem oka zauważyłam dołeczki w jego policzkach, kiedy się uśmiechał i wiem, że to było moją zgubą.
- W takim razie do zobaczenia - usłyszałam głos Louisa.
Zamrugałam kilkakrotnie wracając do stanu normalności, po czym pożegnałam się z chłopakiem. Po tym przeniosłam wzrok na Harry'ego. Oboje się w siebie wpatrywaliśmy i nawet nie zauważyłam, że Jade pociągnęła mnie za ramię, a Louis odciągnął swojego przyjaciela. Kiedy straciłam bruneta z oczu zaczęłam normalnie oddychać, ponieważ wcześniej nie zauważyłam, że momentami wstrzymywałam oddech.
- Możesz mi powiedzieć co to było? - zapytała Jade, gdy wróciłyśmy do naszego spaceru po kampusie.
- Nie wiem o co ci chodzi? - odpowiedziałam i chwyciłam pierwszą lepszą broszurę ze stanowiska przy którym się teraz znajdowałyśmy.
- Wpadliście sobie w oko.
- Co? Tylko rozmawiałam z Louisem, tak samo jak ty - powiedziałam i wczytałam się w ulotkę.
- Nie mówię o Louisie. I nie interesuje cię prawo w biznesie - dziewczyna wyrwała mi broszurę, a następnie spojrzała na mnie mrużąc oczy i chcąc wyczytać ze mnie to, co ukrywałam.
- Co chcesz wiedzieć? - westchnęłam zrezygnowana, ponieważ nie było sensu grać z Jade.
- Ty i Harry? Patrzyliście na siebie, nie wiem jak to nazwać, ale czułam te dziwnie elektryzujące napięcie między wami.
- Wpadłam na niego wczoraj w akademiku i mieliśmy małą sprzeczkę, jeśli można to tak nazwać.
- Okej? - Jade spojrzała na mnie niepewna czy wierzyć w to, co mówię. No tak, przecież Harry jest uroczy...
- Jade, nie patrz tak na mnie. Harry może i jest przystojny i ma cholerne dołeczki, ale to typ dupka. Zresztą dopiero zakończyłam jeden związek, więc nie mam zamiaru szukać nowego chłopaka.
- Rozumiem, ale idziemy na tę imprezę? - pokiwałam głową, ponieważ to był dobry pomysł i nie zamierzałam rezygnować z zabawy.

***

Była ósma wieczorek, kiedy wspólnie w Jade znalazłyśmy się pod domem bractwa Alfa. Louis nam wcześniej powiedział, że należą do niego sami piłkarze i jest najlepszym bractwem na całym kampusie. Ze środka dobiegała głośna klubowa muzyka, było mnóstwo ludzi, sądząc po tym, że na zewnątrz było ich pełno. Część z nich tańczyła w ogrodzie i obie byłyśmy pewne, że są już pijani. Podeszłyśmy do drzwi i w momencie, w którym miałyśmy wejść do środka, otworzyły się i w progu stanął Louis w towarzystwie farbowanego blondyna.
- Angela! Jade! - wykrzyknął brunet i zaprosił nas do środka.
- Jestem Niall - przedstawił się blondyn i kątem oka zauważyłam, jak moja koleżanka pożerała go wzrokiem. Był wysoki, umięśniony, przystojny i miał niebieskie oczy, więc nic dziwnego, że jej się spodobał.
Chłopcy zaprowadzili nas do kuchni, gdzie zrobili nam drinki, a później przeszliśmy do salonu, na środku którego tańczyli ludzie. Przeszliśmy do dużej sofy, przy której siedziała już grupka osób. Wszyscy się śmiali i pili, a kiedy Louis krzyknął spojrzeli na nas.
- Dziewczyny, poznajcie Liama, Zayna, Perrie, Cathy i Matta - powiedział, po czym wspólnie z Jade się przedstawiłyśmy.
Usiadłam koło Matta, który siedział obok Cathy i zaczęliśmy rozmawiać. Oboje tak, jak ja pochodzili ze Stanów, kiedy pozostała trójka była z Anglii. Cathy była miłą blondynką i szybko nawiązałyśmy kontakt, ponieważ obie kochałyśmy siatkówkę.
- Co studiujesz? - zapytał mnie Matt, po tym jak wrócił z butelkami piwa dla nas. Wzięłam łyk, a następnie spojrzałam na blondyna.
- Anglistykę, a wy?
- Muzyka - odpowiedzieli jednocześnie. - Jesteśmy na drugim roku.
- Jestem na pierwszym.
- Tak jak reszta - powiedział Matt i wskazał za pozostałych siedzących z nami.
Chciałam coś powiedzieć, ale zupełnie zapomniałam co, ponieważ do naszej grupy dołączył Harry razem z przyczepioną do jego boku blondynką, która chichotała ze wszystkiego, co mówił, nawet jeśli nie było to śmieszne. Nasze spojrzenia się spotkały i to było dla nas jakby świat przestał istnieć, ponieważ zatrzymaliśmy się i patrzeliśmy na siebie ignorując wszystko, co się dzieje dokoła.
- Zaraz wracam - powiedziałam, kiedy jako pierwsza przerwałam kontakt wzrokowy.
Wstałam z kanapy i przeszłam koło wszystkich. Jade zapytała się czy wszystko okej i po tym jak zapewniłam ją, że idę tylko zapalić wróciła do rozmowy z Niallem. Przecisnęłam się przez tłum i dotarłam do drzwi tarasowych. Wyszłam na zewnątrz i uderzyło mnie chłodne powietrze. Dopiero teraz odczułam, jak w środku było gorąco i głośno. Moja głowa pulsowała od muzyki, którą cały czas słyszałam tak mocno, jakbym stała przy głośnikach. Spojrzałam do góry w niebo. Było już ciemno, bo dochodziła prawie dziesiąta i mogłam zobaczyć świecące gwiazdy. Nie wiedziałam dokładnie, dlaczego zawsze wieczorami patrzyłam w niego i obserwowałam je chociaż przez krótką chwilę, ale lubiłam to robić. Po tym, jak zaczęła boleć mnie szyja rozejrzałam się wokoło. Nie widziałam zbyt dużo ze względu na ciemność, ale zauważyłam siedzącą przy basenie postać. Wpatrywała się we mnie i musiała mnie rozpoznać, ponieważ chwilę później usłyszałam znajomy głos.
- Hey Angel! - zawołał Louis.
Uśmiechnęłam się i podeszłam bliżej. Chłopak przysunął bliżej siebie wolny leżak, na którym mogłam usiąść.
- Co tam? Czemu się nie bawisz? - zapytał.
Przez chwilę bawiłam się palcami, a po chwili zwyczajnie wzruszyłam ramionami.
- Przyszłam zapalić - odpowiedziałam i wyjęłam z kieszeni jeansów paczkę papierosów.
Louis również wziął swoją i po chwili oboje zaciągaliśmy się nikotyną.
- A ty? - zapytałam po chwili.
- Ja co?
- Czemu się nie bawisz? - zauważyłam, że chłopak wyszedł z salonu jakiś czas temu i długo nie wracał, więc może impreza nie kręciła go tak samo jak mnie.
- Nie mam z kim pić i tańczyć - zaśmiał się.
- Ten sam problem - powiedziałam bardziej do siebie.
- Skąd jesteś?
- Seattle, a ty?
- Doncaster, to w Anglii, gdybyś nie wiedziała - chłopak wystawił mi język i oboje się zaśmialiśmy. - Słyszałem, że studiujemy ten sam kierunek.
- Serio? To będzie fajnie mieć kogoś znajomego na zajęciach. Ktoś jeszcze?
- Harry - mój uśmiech natychmiast zgasł, ale nie powiedziałam nic.
Zaciągnęłam się papierosem i pozwoliłam żeby wypełnił moje płuca, po czym wypuściłam przed siebie dym.
- Chodź - powiedział Louis, gdy tylko skończyłam palić. Był miłym chłopakiem i wiedziałam, że mamy ze sobą wiele wspólnego, dzięki czemu będziemy się dobrze dogadywać.
- Gdzie?
- Idziemy się dobrze bawić! - wykrzyknął i pociągnął mnie do środka.
Przeszliśmy przez prowizoryczny parkiet w salonie, a następnie znaleźliśmy się w kuchni. Chłopak wyjął z szafki dwa kieliszki i butelkę kolorowej wódki. Nalał nam alkoholu, który szybko wypiliśmy. Po trzech następnych shotach czułam, jak w moich żyłach płyną procenty. Razem z Louisem śmialiśmy się nawet nie wiedziałam z czego, a po chwili brunet pociągnął mnie za rękę i zaprowadził na parkiet.
- Louis - zaczęłam, kiedy zrozumiałam, co ma zamiar zrobić.
- Co?
- Informuję cię, że nie potrafię tańczyć.
- Umiesz.
Po tym złapał mnie za biodra i zaczęliśmy tańczyć. Nigdy nie lubiłam tańczyć, ale z Louisem mogłam tańczyć cały czas. Oboje ruszaliśmy się w rytm muzyki, a prowizoryczny parkiet był nasz. Szaleliśmy, wygłupialiśmy się, ponieważ byliśmy już trochę pijani, a także nie pasowało nam normalne zachowanie. Nasze ciała ocierały się o siebie, a z twarz nas obojga nie schodził szeroki uśmiech. Po jakimś czasie dołączył do nas Niall z Jade i tańczyliśmy we czwórkę, a później zostałam sama z blondynem. Nie był w tym tak dobry, jak Louis, dlatego głównie się wygłupialiśmy i po prostu skakaliśmy. Piosenki przechodziły z jednej w drugą, a ja nawet nie wiem jak znalazłam się w objęciach Liama, Zayna, Matta i kilku innych chłopaków, prawdopodobnie również członków bractwa.
Kiedy z głośników zaczęły rozbrzmiewać pierwsze bity "Blurred Lines" ktoś złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie. Moje plecy były przy umięśnionej klatce piersiowej, a osoba za mną zaczęła poruszać się w rytm muzyki. Szybko wpasowałam się i tańczyłam razem z chłopakiem, nawet nie wiedząc kim jest. Tańczył w idealnym zsynchronizowaniu z piosenką, a jego ruchy były płynne, dzięki czemu łatwo było nam tańczyć. W pewnym momencie chłopak odwrócił mnie twarzą do siebie, a ja zamarłam. Przede mną stał Harry i patrzył prosto w moje oczy. Chciałam się odsunąć, jednak nie pozwolił mi na to, tylko przyciągnął mnie bliżej siebie. Był ode mnie znacznie wyższy i musiał się mocno schylić żeby coś powiedzieć. Poczułam jego ciepły oddech na szyi, przez co przeszły mnie ciarki.
- Zacznijmy od początku. Jestem Harry - powiedział przy moim uchu.
Zamrugałam kilkakrotnie, ponieważ byłam w szoku. Wzięłam go za dupka i nie zamierzałam nawiązywać z nim jakiegokolwiek kontaktu, podczas gdy on zachowuje się teraz tak miło. Właściwie nie rozumiem siebie samej, dlaczego go starałam się go unikać, kiedy nawet dobrze go nie poznałam. Jestem popieprzona.
- Angela - odpowiedziałam i posłałam brunetowi uśmiech.
Po tym zaczęliśmy dalej tańczyć, a po kilku piosenkach przyszedł do nas Niall.
- Idziemy grać w butelkę! - krzyknął i odszedł nie patrząc za siebie, najwyraźniej oczekując, że pójdziemy za nim.
Szybko zgubiłam go w tłumie tańczących studentów, ale Harry, który górował nad większością, wiedział gdzie iść. Złączył nasze ręce razem i pociągnął mnie za sobą. Byłam zdumiona faktem, jak moja dłoń była mała przy jego ogromnej. Idąc za nim obserwowałam pracę mięśni jego pleców, które były widoczne pod białym T-shirtem. Wyszliśmy z salonu i przeszliśmy do pokoju przy samej kuchni. Harry puścił mnie pierwszą, a następnie zamknął za nami drzwi. Musiał to być zapewne pokój gier sądząc po dwóch konsolach, stole do pingponga, piłkarzykach i tarczy do darta. Na podłodze w kółku siedzieli już Louis, Niall, Jade, Cathy, Matt, Perrie, Zayn i Liam. Były tu jeszcze jakieś dwie nieznane mi dziewczyny oraz dwóch chłopaków, z którymi tańczyłam wcześniej. Usiadłam obok Jade, natomiast Harry zajął miejsce dokładnie naprzeciwko mnie. Walczyliśmy za spojrzenia, więc nawet nie słuchałam o czym rozmawia reszta. Zielone oczy Harry'ego były najpiękniejszymi jakie widziałam, a patrząc w nie zatapiałam się w nich tak głęboki, że miałam wrażenie, że tym samym daję chłopakowi dostęp do mojego umysłu.
- Angela! - Jade szturchnęła mnie ramieniem, przez co zerwałam kontakt wzrokowy z chłopakiem i spojrzałam na swoją koleżankę.
- Co jest?
- Gramy w butelkę na pocałunki, tak jakbyś nie usłyszała - dziewczyna przewróciła oczami. - Co jest między tobą a Styles'em?
- Nie mam pojęcia o czym mówisz. Tańczyliśmy tylko.
- A teraz się na siebie gapicie i nie dociera do was żadne słowo.
Wzruszyłam ramionami i przeniosłam wzrok na Louisa, który chwycił butelkę.
- Wszyscy znają zasady, racja? Całujemy się przez minutę. Ten kto nie chce wykonuje zadanie.
Każdy pokiwał w zrozumieniu głową, po czym chłopak czynił honory i zakręcił butelką. Wylądowała na Perrie, która wstała i spotkała się z Louisem na środku kółka. Całowali się przez równą minutę, a następnie dziewczyna miała swoją kolej. Padło na Matta, który po pocałunku z blondynką trafił na Jade. Jade z kolei całowała się z Lukiem. Po tym chłopak zakręcił butelką, która zatrzymała się na mnie. Wstałam ze swojego miejsca i po tym, jak zostałam przyciągnięta do blondyna Luke złączył nasze usta razem. Nie było w tym nic wielkiego, dlatego po minucie oboje się odsunęliśmy i wzięłam butelkę. Zakręciłam nią, a gdy przestała się kręcić zatrzymała się na Louisie. Brunet podszedł do mnie i przykucnął nade mną. Całowaliśmy się minutę tak, jak reszta, jednak Louis był w tym dobry i pogłębił pocałunek. Po tym, jak się odsunęliśmy chłopak puścił mi oczko, a następnie oboje się zaśmialiśmy. Tommo wrócił na swoje miejsce i zakręcił butelką.
- Kurwa, nie! - wykrzyknął Harry, kiedy butelka zakręcona przez Sama zatrzymała się na nim. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, ponieważ to był pierwszy przypadek tutaj żeby ktoś całował osobę tej samej płci. Sam również nie był zadowolony z tej opcji, dlatego postanowił wymyślić Harry'emu zadanie.
- Masz dwa dni żeby przespać się z kimś z tego grona.
Posłałam Jade spojrzenie. Obie uważałyśmy to za głupie, ale właściwie czego można oczekiwać od męskiego bractwa. Wiedziałyśmy, że nawet jeśli część z nich jest tutaj zaledwie tydzień pieprzyła więcej dziewczyn niż my razem znałyśmy. Zobaczyłam, jak Megan i druga dziewczyna, której imienia nie pamiętałam unoszą kąciki ust ku górze, mając nadzieję, że to na nie padnie. Żenada.
- Okej - odpowiedział Harry i nawiązał ze mną kontakt wzrokowy.
Zanim spojrzałam w innym kierunku niż chłopak zauważyłam, jak oblizuje językiem dolną wargę i ją przygryza. Brunet wziął butelkę i zakręcił nią mocno. Kręciła się długo, a ja przez ten cały czas zastanawiałam się na kogo padnie. Jeśli głupi ma szczęście, to muszę być niewiarygodnie mądrą, ponieważ butelka zatrzymała się idealnie przede mną. Zobaczyłam pełen satysfakcji uśmiech Harry'ego, który już czekał na środku. Przewróciłam oczami i wstałam ze swojego miejsca. Zbliżyłam się do chłopaka, który chwilę później złączył nasze usta razem.
Nie wiedziałam czemu chciałam go unikać. Jedna strona mnie wiedziała, że jest dupkiem, z kolei druga mówiła mi, że tak naprawdę jest świetną osobą, do której powinnam się zbliżyć. Irytowali mnie ludzie, którzy byli pewni siebie, a wczorajsze zachowanie Harry'ego sprawiło, że tak o nim myślę, więc prawdopodobnie dlatego go nie lubię. Nie chciałam przyznać się przed samą sobą, ale pociągał mnie mimo wszystko, nie tylko wyglądem, ale nawet tą swoją pieprzoną postawą. Zamieniłam z nim zaledwie kilka słów, z czego ponad połowa nie należała do tych, gdzie zawiera się miłe znajomości, jednak chciałam więcej. Ale nawet jeśli chciałam, mój instynkt samozachowawczy wolał tego unikać, jako że raz tego doświadczyłam i nie chciałam żałować po raz drugi konsekwencji podobnej sytuacji.
Usta Harry'ego napierały na moje i niechętnie musiałam mu oddać to, że całował nieziemsko. Jego ręce były na moich biodrach, a ja zanim zdążyłam się opanować wplątałam palce w jego miękkie kręcone włosy. Poczułam, jak Harry muska językiem moją dolną wargę, a następnie łączy go z moim, tym samym pogłębiając pocałunek jeszcze bardziej. Czułam gorąco wypełniające moje policzki i całe ciało, ponieważ to było dobre. Jedna ręka Harry'ego powędrowała w górę do mojej piersi, a druga ścisnęła mój tyłek i dokładnie zanim chłopak mógł zrobić coś więcej, Matt krzyknął, że minęło już półtorej minuty. Odsunęłam się od bruneta, który wciąż trzymał mnie w pasie i nie chciał tego przerywać. Jego zielone oczy, które przybrały ciemniejszy odcień były błyszczące i pełne pożądania, jednak nie zamierzałam mu ulegać.
- Nie licz na to, Styles - powiedziałam i wróciłam na swoje miejsce.



_______________

Każdy komentarz zachęca mnie do dalszego pisania (

2 komentarze: