piątek, 5 lutego 2016

Rozdział 4. Kochanie, będzie cię to obchodzić, wiem to.

- Czy ty nas kurwa podglądałaś?! - krzyknęłam, jak tylko usłyszałam, co powiedziała Elizabeth.
- Może - dziewczyna tylko wzruszyła ramionami, jakby to nic nie znaczyło.
- Masz niedojebanie mózgowe, serio.
Kipiąc ze złości wyminęłam Elizabeth przy okazji trącając ją ramieniem i przeszłam do łazienki, upewniając się, że trzasnęłam głośno drzwiami. Nie miałam siły na prysznic, więc zdecydowałam, że zrobię to rano, dlatego szybko się przebrałam, zmyłam makijaż, zrobiłam niedbałego koka na czubku głowy i po umyciu zębów wróciłam do pokoju. Zobaczyłam, że Elizabeth siedzi na swoim łóżku z laptopem na kolanach i pudełkiem lodów w ręku. Przewróciłam oczami, ponieważ nie rozumiałam jej. Rano stojąc przed lustrem drzwi mojej szafy jęczała, jaka jest gruba, a wieczorem jadła. I to nie tak, że miała perfekcyjne ciało i tylko narzekała bez powodu, tylko nie oszukując się trzeba było przyznać, że nie jest chuda.
- Angie, przepraszam, że cię podglądałam, ale naprawdę uważaj - powiedziała Elizabeth z pełnymi ustami.
Właściwie czułam zapach czekoladowych lodów i gdybym przeżywała swoje comiesięczne załamanie dołączyłabym do mojej współlokatorki, ale wola bycia idealnie szczupłą była większa, więc jakby nie.
- Daj mi spokój, nie zamierzam z tobą gadać - warknęłam w jej kierunku i podeszłam do swojego łóżka.
Chwyciłam telefon i paczkę papierosów z szafki nocnej i wyszłam na balkon. Uderzyło mnie chłodne nocne powietrze, ale nie zważałam na to. Wyjęłam papierosa i po odpaleniu go rzuciłam paczkę i zapalniczkę na parapet, a sama oparłam się o barierkę. Zaciągnęłam się tytoniem i na chwilę zatrzymałam go w płucach.
Zaczęłam się zastanawiać o co mogło chodzić Elizabeth. Dlaczego ostrzegała mnie przed Harry'm? Czy był niebezpieczny? Właściwie widząc tysiące tatuaży na jego rękach można było tak pomyśleć, a czy chłopak o słodkim uśmiechu, wiecznie radosnych oczach i tych z cholernymi dołeczkami mógłby być zły? Raczej nie. Fakt, że nie znam go dobrze, ale szczerze wątpię w to, że Harry mógłby stanowić dla mnie zagrożenie. Chociaż z drugiej strony w końcu coś w mojej głowie mówiło mi żebym go unikała. 
Po skończeniu palenia oparłam się o barierkę i postanowiłam nie myśleć o tym chłopaku. Nie mogę przecież go osądzać, kiedy ledwo się znamy, a tym bardziej słuchać innych osób. Okaże się co przyniesie przyszłość, a uwagę Elizabeth zapytam się bezpośrednio Harry'ego. Spojrzałam na ekran telefonu, który się zaświecił, więc odblokowałam żeby zobaczyć nowe powiadomienia ze Snapchata. Dostałam kilkanaście snapów od Louisa i Jade, na których byli wszyscy ci, z którymi imprezowałam ostatnio i było jasne, że każdy jest już wstawiony. Następnie przejrzałam swojego Twittera i kiedy miałam już zablokować ekran dostałam wiadomość. Była od Harry'ego. 
"Dobranoc x" 
Uśmiechnęłam się do telefonu i po dodaniu chłopaka do kontaktów, zablokowałam telefon i wróciłam do pokoju. 
Zamknęłam za sobą drzwi balkonowe i przelotnie spojrzałam na śpiącą na wpół leżąco Elizabeth, dlatego po zapaleniu mojej lampki nocnej, zgasiłam duże światło. Podeszłam do szafy żeby wyjąć z niej puchate skarpetki, które szybko ubrałam, a następnie weszłam do łóżku. Wyłączyłam lampkę i teraz w  panowała ciemność. Przykryłam się kołdrą aż po samą szyję i przytuliłam się do pluszowego misia, którego mam odkąd byłam dzieckiem. Tak, mam dziewiętnaście lat. Zamknęłam oczy i czekając na nadejście snu, modliłam się, żeby nie był on kolejnym koszmarem, które miewam od dłuższego czasu. 



***


W poniedziałek rozpoczęłam pierwsze zajęcia na uczelni. Oczywiście nie obyło się bez jęków związanych ze wstaniem zbyt wczesną porą jak na mnie. Wykłady zaczynały mi się punktualnie o ósmej i musiało być tak, że do auli, w której miałam zajęcia z kulturoznawstwa wpadłam jako ostatnia. Całe szczęście, że Jade zajęła mi miejsce i nie musiałam siedzieć w pierwszym rzędzie koło chłopaka, który najwyraźniej nie miał pojęcia o tym, że dziewiczego wąsa należy zgolić, jak tylko się pojawi.
Po trzech godzinach zajęć przyszła pora na wykład z literatury brytyjskiej. Wiedziałam, że będę tam razem z Louisem i Harry'm, a moim wykładowcą jest mój kuzyn. Weszłam do auli, która wciąż była pusta z wyjątkiem profesora siedzącego za biurkiem. Kiedy usłyszał, że ktoś wszedł podniósł wzrok i na mnie spojrzał. Uśmiechnęłam się szeroko do Mike'a i pomachałam mu, ponieważ wolałam nie nawiązywać z nim rozmowy, kiedy w każdej chwili mógł ktoś wejść. Rozejrzałam się po auli, która była największą z dotychczasowych i w końcu wybrałam najlepsze dla siebie miejsce. Pokonałam stopnie i dotarłam do drugiego, od góry rzędu, a następnie usiadłam przy miejscu jak najbliżej okna. Położyłam swoją torbę na ławce przede mną i wyjęłam z niej duży zeszyt i długopis. W auli zaczęło przybywać coraz więcej osób, a ja chcąc zabić jakoś czas, ponieważ miałam jeszcze piętnaście minut wzięłam telefon i podłączyłam do niego słuchawki. W moich uszach grały piosenki The 1975, a ja miałam chwilę relaksu. 
W połowie 'Love Me', ktoś pociągnął za kabelki i jedyne co słyszałam to szum studentów w auli. Spojrzałam do góry, żeby spotkać się z głupim uśmiechem Louisa i zapierającym dech w piersiach uśmiechem Harry'ego. 
- Cześć wam - przywitałam się, a chłopcy przytulili mnie na powitanie, po czym zajęli miejscach po moich obu stronach. 
- Mamy nadzieję, że nie masz nic przeciwko żebyśmy tu z tobą siedzieli - odezwał się Harry i jak mogłabym nie chcieć żeby tu był, kiedy raczył mnie tymi uroczymi dołeczkami. 
- Myślę, że jakoś to przeżyję - zaśmiałam się, na co chłopak przewrócił oczami również się śmiejąc. 
- Jest tak kurewsko gorąco. Naprawdę mamy wrzesień? - jęknął Louis i przeczesał dłonią swoje włosy. 
Byłam w krótkich spodenkach i T-shircie i czułam wysoką wrześniową temperaturę, więc nie dziwiłam się chłopakom, skoro oni siedzieli w czarnych jeansach. Swoją drogą w tych obcisłych spodniach wyglądali seksownie. 
- Zróbmy imprezę dzisiaj! Garden party, co myślisz Tommo? - zaproponował Harry. 
- Piwo, basen, tak kurwa!
- Przyjdziesz? - Harry spojrzał na mnie. 
Zastanowiłam się przez chwilę. Oczywiste było to, że nie będę się uczyć, a spędzenie reszty dnia w pokoju z współlokatorką, która działa ci na nerwy nie było dobrym pomysłem, kiedy miałam możliwość opalania się i pływania w basenie. 
- Okej. Będę tam. 
- Świetnie przyjadę po ciebie o trzeciej - powiedział Harry, po czym przybliżył się do mnie, żeby wyszeptać mi do ucha - Nie zapomnij ubrać stroju kąpielowego, kochanie. 
Poczułam jego ciepły oddech na szyi, co przyprawiło mnie o gęsią skórkę i poczułam przyjemne mrowienie w dole kręgosłupa. Spojrzałam na Harry'ego i mój wzrok utkwił w jego pełnych wiśniowych ustach. Przez chwilę rozważałam czy nie złączyć ich z moimi, tak jak on zrobił to w piątek wieczorem, jednak mój plan odszedł w zapomnienie, kiedy usłyszałam głos mojego kuzyna, który właśnie zaczął się przedstawiać. Nie wiem czy mu dziękować czy go nienawidzić. 
- Witam was wszystkich na moich zajęciach. Nazywam się Michael Crawford i w tym roku będziecie mieli ze mną do czynienia... 
Przestałam słuchać Mike'a jedynie obserwowałam go, jak krąży koło swojego biurka i prawi swój monolog. Ubrany w elegancki garnitur ani trochę nie przypominał tego Michael'a, z którym wczoraj oglądałam filmy i rzucałam się popcornem. Sposób w jaki się wypowiadał pokazywał jego pewność siebie, a także zorientowanie tematami, które omawia. Mike od zawsze doskonale wiedział co chce i sumiennie do tego dążył. Nie był optymistą, podchodził do życia na luzie i zawsze wychodził z założenia, że najważniejsze jest dziś, nie żaden inny dzień. Z całej rodziny to on odznaczał się największą pewnością siebie, a także zarozumiałością, przez co często toczył kłótnie ze swoimi rodzicami. 
Po pewnym czasie Mike przeszedł do sprawdzania obecności, więc po wyczytaniu mojego nazwiska podniosłam rękę do góry, mimo że nie było to konieczne, bo mój kuzyn wiedział gdzie siedzę i nie musiał się ze mną zapoznawać.
- To tyle z mojej strony. Macie jakieś pytania? Postaram się na każde odpowiedzieć - powiedział, po tym jak doszedł do ostatniej osoby na liście. 
Przez kolejne pół godziny ludzie zadawali mu pytania odnośnie zajęć, jego życia i wszystkich innych rzeczy, o które można zapytać. Dokładnie widziałam, jak większość dziewczyn zebranych w auli dosłownie ślini się na widok mojego kuzyna, a ja jedyne co robiłam to przewracałam oczami. Oczywiście, że Mike był cholerne przystojny, ale na mnie nie robił wrażenie, ponieważ znałam go od dziewiętnastu lat, był dupkiem i należał do rodziny, więc po prostu nie.
- Nie podoba ci się Crawford? - zapytał Louis, kiedy przyłapał mnie, jak po raz kolejny wzniosłam oczy ku niebu. 
- Jest przystojny - odpowiedziałam tylko, ponieważ nie zamierzałam mówić od razu wszystkim, że to mój kuzyn. 
- Więc chcesz się z nim pieprzyć, tak jak te laski tutaj? - wskazał na trzy dziewczyny przed nami. Przewróciłam oczami.
- Nie chcę. 
- Angela chce tylko pieprzyć się ze mną. Racja, kochanie? - odezwał się Harry, który owinął rękę wokół moich ramion. 
Zaśmiałam się, po czym oparłam się o umięśniony tors chłopaka i po złączeniu naszych palców, które były na moim ramieniu, spojrzałam w zielone tęczówki bruneta. 
- Oczywiście, Styles - odpowiedziałam sarkastycznie, chociaż część mnie wiedziała, że chciałabym tego.

Zajęcia skończyły się jakiś czas później, więc mogliśmy zabrać swoje rzeczy i opuścić aulę. 
- Co teraz macie? - zapytał Louis.
- Wolną godzinę - odpowiedzieliśmy równocześnie z Harry'm i uśmiechnęliśmy się do siebie nieśmiało. 
- Idziemy na kawę. 
Spojrzeliśmy na siebie z brunetem i po wzruszeniu ramionami poszliśmy za Louisem, który dumnie szedł w stronę wyjścia z budynku uczelni. Idąc za nim mogłam obserwować jego świetny tyłek i serio, to najlepszy tyłek na całym świecie. 
Poszliśmy we trójkę do kawiarni znajdującej się przy samym kampusie i zajęliśmy miejsca na zewnątrz. Louis poszedł zamówić nam kawy, dla mnie smoothie, więc zostałam sama z Harry'm. Przez chwilę milczeliśmy, nie patrząc na siebie i mogłam przysiąc, że z każdą sekundą zaczynało robić się coraz bardziej niezręcznie. 
- Więc co tam? - Harry również musiał to zauważyć, ponieważ się odezwał. 
- W porządku, tak myślę. 
- Podoba ci się na kampusie?
- Jestem tu od trzech godzin, ale nie jest źle - powiedziałam i nagle sobie o czymś przypomniałam. - Tak poza tym, zapomniałam oddać ci bluzę w piątek, przepraszam. 
- Jest okej. Wezmę ją, kiedy przyjadę po ciebie dzisiaj. Zaczęłaś czytać książkę? 
- Jeszcze nie, ale zrobię to wkrótce. 
Harry posłał mi swój czarujący uśmiech, a mój żołądek wywrócił koziołka przez ten cholerny dołeczek w policzku. 
Przez chwilę nie mówiliśmy nic. Siedziałam w ciszy, czując jak moja skóra łapie wrześniowe promienie słońca. Było tak ciepło i cudownie, że miałam ochotę znaleźć się na słonecznej plaży zamiast iść za godzinę na wykład z muzyki. 
W pewnym momencie blask słońca tak mocno mnie oślepił, że musiałam zmrużyć oczy, a następnie zaczęłam szukać okularów przeciwsłonecznych w torebce. Założyłam je na nos ciesząc się przyciemnionym widokiem jakim w nich miałam. Harry zrobił to samo, a później uśmiechnął się szeroko. Wpatrywał się we mnie z tą miną przez dłuższy czas, jednak nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Co? - zapytałam i zmrużyłam oczy, nawet jeśli on nie mógł tego zobaczyć. 
- Mamy identyczne okulary.
Spojrzałam na chłopaka i rzeczywiście były takie same. Czarne RayBany z niebieskimi bokami. Przyglądałam się Harry'emu i znowu miałam to dziwne uczucie w brzuchu, którego nie czułam od wieków. I tu już nie chodziło o to, że był przystojny, po prostu coś mnie do niego przyciągało i nie mogłam się przed tym uchronić. Jednak patrząc na niego coś mi mówiło, że powinnam uważać . Wtedy przypomniały mi się słowa Elizabeth. 
- Harry... - zaczęłam, ale przerwał mi głos dobiegający zza moich pleców.
- Czy to normalne żeby we wrześniu było tak gorąco? - jęknął Louis i zajął miejsce koło mnie. 
Chłopak postawił na stoliku nasze napoje i trzy muffinki. 
- Tommo, nie jesteśmy w Anglii. 
- Racja. W sumie słońce jest lepsze niż deszcz. 
- Zdecydowanie - zaśmiałam się, ponieważ nareszcie cieszyłam się z pogody. W Seattle przez większą część roku było pochmurno, a trzydzieści stopni w lecie nie zdarzało się tak często, jakbym chciała. 
Louis powiedział coś do Harry'ego, ale nie zwróciłam na to uwagi, ponieważ rozkoszowałam się truskawkowym smoothie. 
- Myślicie, że mogę urwać się z reszty zajęć? - zapytał Louis.
- Serio, Louis?! - powiedzieliśmy równocześnie z Harry'm i po spojrzeniu na siebie zaczęliśmy się śmiać. 
- Mówię poważnie! Mam jeszcze trzy godziny zajęć! 
- Ups? Mi została tylko muzyka i na dzisiaj koniec - odpowiedziałam. 
- Umiesz pocieszyć człowieka, naprawdę Angela - burknął Louis i odwrócił się do mnie bokiem udając obrażonego. Zobaczyłam jak Harry przewraca oczami, ale nic nie mówi. 
- Gdzie masz muzykę? - zapytał Styles po chwili milczenia. 
Spojrzałam na kartkę z rozpiską zajęć i odnalazłam zajęcia muzyczne. 
- W trzydzieści cztery, czemu pytasz?
- Pójdziemy razem, też tam mam.
- Och, okej. Louis a ty co masz? 
- Nie rozmawiam z tobą. 
- A jak oddam ci swoją muffinkę? - podsunęłam babeczkę w stronę chłopaka. Brunet spojrzał na mnie sceptycznie, a następnie na jego twarzy wymalował się szeroki uśmiech. 
- Wygrałaś - odpowiedział i chwycił muffinkę i zaczął ją jeść. 
Przewróciłam oczami i napiłam się swojego napoju, zanim ponownie się odezwałam. 
- Harry, mogę zadać ci pytanie?
- Jasne, o co chodzi? - zapytał wesołym tonem.
- Dlaczego Elizabeth ostrzegała mnie przed tobą? 
- Kim jest Elizabeth? - chłopak wyraźnie się spiął.
- Moją współlokatorką, widziała nas w piątek. O co mogło jej chodzić?
- Nie wiem. Nie kojarzę jej.
- Powinnaś się martwić tym, co powiedziała? 
- Nie! Skończ temat. Nawet nie wiem kim ona jest. Jestem tu trzy tygodnie i spałem z wieloma dziewczynami, jeśli to któraś z nich to pewnie jest zła, że wolę pieprzyć ciebie a nie ją - powiedział wkurzony. 
- O to chodziło ci od samego początku, racja? Byłeś taki miły, żeby zaciągnąć mnie do łóżka? 
- Dokładnie tak. Czemu cię to dziwi?
- Jesteś dupkiem - powiedziałam równie wkurzona, co Harry. Nawet nie zwracałam uwagi, że Louis siedzi obok nas i przygląda się naszej ostrej wymianie zdać. 
- Jestem i co z tego? - chłopak wzruszył ramionami, co zirytowało mnie jeszcze bardziej. 
- To że możesz mnie pieprzyć tylko w snach. 
- W takim razie idę do domu spać - powiedział, a następnie wstał od stolika i odszedł nie patrząc za siebie. 
Dupek.
Dopiero, gdy zniknął mi z oczu zdałam sobie sprawę, że wstrzymuję oddech. Wypuściłam powietrze i oparłam głowę na dłoniach.
- Przejdzie mu - usłyszałam głos Louisa, a następnie objął mnie ramieniem. 
- Nawet mnie to nie obchodzi. 
- Kochanie, będzie cię obchodzić, wiem to.

3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. No, nie...
    Płaczę...
    Najpierw wszystko takie happy z Arry'm (nie mogłam się powstrzymać^^ [PRZEPRASZAM JA NIE UMIEM WYMYŚLIĆ DLA NICH JAKIEGOŚ INNEGO WSPÓLNEGO IMIENIA (???CHYBA TAK TO SIE PISZE???)]) Szczerzę się jak głupia do ekranu a potem BUUUM...
    Głupia Elizabeth.
    To wszystko jej wina...
    Nie nie tylko.
    Harry'ego też. Wkurzył się nie wiadomo o co... Oboje coś ukrywają i to napewno nie jest dobre...
    Jeszcze ta sytuacja sprawia, że szkoda mi Angel... Najlepiej żeby nie przyjmowała się tym dupkiem, ale jest problem, bo nim się nie dawał nie przejmować. Co gorsza ja miałam przeczucie, że coś się stanie...
    A i wiesz tak teraz sobie zdałam sprawę :
    Nie było powitania więc emm...
    Cześć kochana XD
    Dobra żeby tak zbytnio nie przedłużać...
    ♥ ♥ ♥ Weny ♥ ♥ ♥
    ♥ ♥ ♥ Buziaki ♥ ♥ ♥
    ♥ ♥ ♥ Mentally ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń