piątek, 29 stycznia 2016

Rozdział 3. Kiedy jesteś z właściwą osobą, nie zwracasz uwagi na czas.

W piątek wieczorem postanowiłam pojechać na zakupy. Właściwie byłam tylko w sklepie Vansa i Adidasa, a później wylądowałam w olbrzymiej księgarni w samym centrum galerii handlowej. 
Jeśli każdy człowiek ma swój ulubiony zapach, który go relaksuje i odpręża, to dla mnie jest to zapach nowych książek. Uwielbiałam czytać, wcielać się w losy bohaterów, to była dla mnie chwila, w której przenosiłam się do innego świata, gdzie byłam zupełnie inną osobą. Kupowałam wiele książek, ponieważ nigdy nie chciałam rozstawać się z żadną przeczytaną historią. Szelest świeżych kartek i intensywny zapach papieru był dla mnie tak pobudzający, jak dla innych kawa. 
Stałam w dziale romansów trzymając w dłoniach dwie książki. Zastanawiałam się pomiędzy 'Love Rosie' a 'Ps. Kocham Cię'. Opisy z obu stron były ciekawe, a ja nie mogłam się zdecydować, którą wybrać. 
- Osobiście nie polecam żadnej. Chyba, że chcesz płakać.
Podskoczyłam przestraszona, gdy tylko usłyszałam znajomy głos. Oczywiście, że wychodząc z akademika musiałam wpaść na Harry'ego. Odwróciłam się twarzą do chłopaka, który przyglądał mi się uważnie z szerokim uśmiechem na twarzy. I dosłownie mogłam umrzeć, ponieważ tym samym pokazywał swoje urocze dołeczki w policzkach, a ja czułam, jak moje nogi miękną. 
- Co każe ci myśleć, że posłucham twojej opinii? - zapytałam przypominając sobie o czymś takim, jak język. 
- Zaufaj mi.
Przewróciłam oczami i spojrzawszy ponownie na książki, odłożyłam 'Ps. Kocham Cię'. 
- Lubię takie historie, więc nie przekonasz mnie - powiedziałam, gdy zobaczyłam załamaną twarz Harry'ego, gdy zdał sobie sprawę, że go nie posłuchałam. 
- Chcesz przeczytać najlepszą książkę? 
- Poleconą przez ciebie? 
- Czytają ją miliony, więc musi być genialna - wyjaśnił chłopak. 
Wzruszyłam tylko ramionami, bo w sumie czemu nie dowiedzieć się, co czyta Harry. Brunet złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę działu z powieściami kryminalnymi, detektywistycznymi. 
- Jeśli proponujesz mi Agatę Christie, to już czytałam wszystkie. 
- Nie to - odpowiedział mi, po czym zaczął przeszukiwać półkę z autorami na literę C. 
Przyglądałam się Harry'emu i byłam zauroczona sposobem w jaki marszczył brwi chcąc się skupić na poszukiwaniu odpowiedniej książki. Chwilę później kąciki jego ust uniosły się ku górze, a chłopak wziął jedną z wielu książek i podał mi ją. Spojrzałam na tytuł, 'Obiecaj mi' Harlana Cobena. Słyszałam o tym autorze, ale nigdy nie czytałam jego powieści. Przeczytałam opis z tyłu, który nie mówił za wiele, przez co zaciekawił mnie do zagłębienia się w lekturę. Przez chwilę prowadziłam ze sobą wewnętrzną walkę, czy pozwolić Harry'emu mieć satysfakcję, że mnie do tego przekonał czy po prostu odpuścić sobie przeczytanie prawdopodobnie genialnej książki.
- Więc? - zapytał chłopak i spojrzał mi prosto w oczy. Jestem pewna, że gdyby chciał, w taki sposób, mógłby wyczytać ze mnie każdy najdrobniejszy szczegół.
- Wygrałeś - powiedziałam i przeszłam w stronę kas.
Czułam, że Harry idzie za mną, ale starałam się to zignorować. Nie wiedziałam, czemu, ale wszystko we mnie wołało żeby go nienawidzić. To znaczy nie wszystko, ponieważ druga połowa mnie chciała się z nim umówić, ale jednak. Zaczęłam się zastanawiać czy to nie podchodzi pod rozdwojenie jaźni, ale sprzedawca wyrwał mnie z zamyśleń prosząc o wpisanie PIN-u mojej karty. Zrobiłam to, o co mnie poprosił i po tym, jak zapakował moje książki do papierowej torby i wręczył kartę i rachunek, wyszłam ze sklepu.
- Dasz się zaprosić na kawę? - usłyszałam głos po swojej prawej.
Oczywiście, że Harry był tam cały czas ze mną, a ja go świadomie ignorowałam. Uderzyłam się mentalnie w twarz, a następnie przeniosłam wzrok na bruneta. Właściwie moja szyja była maksymalnie wyciągnięta, ponieważ byłam przy nim taka mała. Jego dołeczek zaważył o wszystkim i kim mogłabym być, żeby się nie zgodzić.
- Z przyjemnością.
Wspólnie zeszliśmy piętro niżej i zatrzymaliśmy się w Starbucksie. Harry zapytał się co chcę i po tym jak poszedł złożyć zamówienie, ja zajęłam miejsce przy stoliku. Usiadłam i czekając aż chłopak przyjdzie zaczęłam bawić się swoim telefonem. Miałam wiadomość od Jade pytającą się, czy dołączę do niej później w bractwie, ponieważ (znowu) jest impreza. Odpisałam jej, że zobaczę, bo jestem na kawie z Harry'm. To był raczej zły pomysł żeby jej tak odpisać, ponieważ dziewczyna zaczęła mnie obsypywać tysiącem wiadomości, jako że ona uważała, że mnie i Harry'ego coś przyciąga i jest między nami coś. Oczywiście za każdym razem mówiłam jej, że nic nie ma (rozmawiałam z nim jakieś trzy razy, więc tak), Jade tylko odpowiadałam, że jeśli nie teraz to wkrótce coś się między nami wydarzy.
Nie zdążyłam odpisać jej na żadną z miliona wiadomości, ponieważ przyszedł Harry, dlatego schowałam telefon do kieszeni, a on postawił kawy na stoliku i zajął miejsce naprzeciwko mnie. Wzięłam w dłonie kubek ze swoją latte i czułam jak moje wiecznie zimne ręce się ogrzewają. Przez chwilę przyglądałam się Harry'emu, który pił swoją kawę. Jego długie kręcone brązowe włosy były przytrzymywane przez okulary przeciwsłoneczne na czubku jego głowy. Miał na sobie ciemnoszarą bluzę Calvina Kleina, a jego jak zawsze czarne spodnie idealnie opinały jego długie chude nogi, którymi dotykał mnie pod stołem. Kątem oka zauważyłam, że chłopak się uśmiecha i również mi się przygląda, dlatego zaprzestałam tego i napiłam się swojej kawy.
- Jak możesz pić latte? Przecież to nawet nie jest kawa - zaśmiał się Harry i spojrzał na mnie. Jego oczy od śmiechu były uroczo zmrużone, a także ukazały mu się dołeczki i to było wszystko, czego potrzebowałam do szczęścia. Wariuję, ok.
- To jedyna kawa jaką jestem w stanie wypić - odpowiedziałam i odstawiłam kubek na bok. - Kocham herbatę.
- Więc czemu nie powiedziałaś?
- Bo zaprosiłeś mnie na kawę! - w tym momencie oboje się zaśmialiśmy i patrząc na siebie śmiejących się czułam jak w moim brzuchu pojawiają się tysiące motyli. Naprawdę wariuję.
- Skąd jesteś? - zapytał nagle Harry.
- Harry, stalkowałeś moje Instagrama i Twittera, więc wiesz to.
- Chciałem nawiązać rozmowę - chłopak zrobił skruszony wyraz twarzy, jednak jego oczy wciąż się śmiały. Lubiłam jego brytyjski akcent i sposób w jaki powoli wypowiadał każde słowo.
- Jestem ze Seattle, a ty?
- Przecież wiesz to od momentu, kiedy przyjęłaś moje zaproszenie na Facebooku - odpowiedział Harry próbując mnie naśladować. O ile z moim amerykańskim akcentem sobie poradził, nie nadążył z szybkością. Zaśmiałam się, ponieważ to było urocze.
- Stalkujesz mnie w internecie, to niepokojące. Kiedy zdobędziesz mój numer zacznę się bać.
- Właściwie to już go mam.
- Co?
- Poprosiłem Louisa żeby mi go dał. Chciałem do ciebie napisać, ale spotkałem cię wcześniej - wyjaśnił spokojnie i napił się łyka kawy.
- Och, okej.
- To źle?
- Nie, po prostu mogłeś sam poprosić mnie o numer - powiedziałam nieśmiało.
- Niby kiedy? Po wtorkowej imprezie cię nie widziałem, a wtedy już ze mną nie chciałaś rozmawiać.
- Nie rozmawiałam z tobą, bo byłam pewna, że liczysz tylko na pieprzenie, które miałeś zaliczyć - wyjaśniłam przypominając sobie nieudane zaloty Harry'ego, kiedy próbował zaciągnąć mnie do pokoju.
- Swoją drogą, wolałbym pieprzyć ciebie niż... dobra, nawet nie pamiętam jak miała na imię.
- Jesteś próżny - zauważyłam.
- A ty oschła.
- Bo mówię ci prawdę. Zamierzasz całe cztery lata collegu spędzić na pieprzeniu dziewczyn, mam rację?
- I imprezowaniu.
- Mówiłam.
- Co?
- Że jesteś próżny.
- Proszę cię, powiedz mi, że zamierzasz w tym roku znaleźć tutaj prawdziwą miłość, z którą skończysz przed ołtarzem i będziesz miała gromadkę dzieci - wyraz twarzy Harry'ego był poważny i przez chwilę patrzył na mnie tak, jakby wyobrażał sobie wszystko to, co przed chwilą powiedział.
- Nie.
- Nie co?
- Nie zamierzam się zakochać. Nie teraz - i jakby nigdy, dodałam w myślach.
- Widzisz? Jesteśmy w tym podobni, kochanie - powiedział, a ja poczułam, jak mój żołądek ściska się na słowo, którym mnie określił.
Przez kolejne pół godziny nie rozmawialiśmy o niczym szczególnym. Przez cały ten czas starałam się uważać i pokazywać, jak bardzo interesuje mnie to, że Harry gra w piłkę nożną i będzie należał do drużyny, ponieważ to nie było dla mnie. Jedyny sport jaki lubiłam to siatkówka, ale niestety na Brooklyn College nie było drużyny, więc mogłam jedynie oglądać mecze w telewizji niż faktycznie sama grać.
Harry opowiedział mi również o tym, jak wspólnie ze swoimi przyjaciółmi postanowił wyjechać z Anglii i zacząć studia w Nowym Jorku. Z Louisem, Niallem, Liamem i Zaynem przyjaźni się od czasu szkoły średniej i to było cudowne, wiedzieć, że nawet jeśli mieszkali w zupełnie innych miejscach, ich przyjaźń przetrwała, dzięki czemu są teraz tutaj. Jego opowieść przypomniała mi o Ashley, z którą nie rozmawiałam od poniedziałku. Moja przyjaciółka powiedziała mi wtedy, że zadzwoni nazajutrz, ale nie odezwała się do tej pory, więc skoro była aż tak zajęta, żeby napisać głupiego smsa nie będę jej przeszkadzać.
W momencie, w którym skończyliśmy naszą drugą kawę, w głośników dobiegł komunikat, że za piętnaście minut cała galeria zostanie zamknięta. Spojrzeliśmy się na siebie z Harry'm i zaczęliśmy się śmiać. Spojrzałam na zegarek na swojej dłoni i rzeczywiście, zbliżała się prawie dziesiąta, więc byłam zdziwiona, że minęło aż tyle czasu.
- Chyba się zasiedzieliśmy - powiedział Harry, gdy po uregulowaniu rachunku opuściliśmy kawiarnię. Oczywiście nie obyło się bez kłótni, kto płaci, ponieważ to nie była randka, ale i tak skończyłam z nim płacącym za wszystko i byłam zła, że chłopak wykorzystał jako broń przeciwko mnie swoje dołeczki.
- Nawet nie wiem, kiedy ten czas minął.
- Kiedy jesteś z właściwą osobą, nie zwracasz uwagi na czas - powiedział nie patrząc na mnie i idąc przed siebie.
- Gdybyśmy byli na randce to byłoby takie romantyczne - zaśmiałam się.
- Gdybym bawił się w randki, to okej.
- Nie bawisz się?
- Nie - powiedział i zatrzymał się, ponieważ wyszliśmy z centrum handlowego. Na dworze było już ciemno i ochłodziło się. Krótkie spodenki i T-shirt nie był w tym momencie dobry i żałowałam, że nie wzięłam bluzy. - Jesteś samochodem?
- Nie, mam tylko kawałek stąd do akademika.
- Okej, odprowadzę cię. 
Przystałam na propozycję Harry'ego i ruszyliśmy w stronę kampusu. Nie rozmawialiśmy, po prostu szliśmy i nie było nic w tym niezręcznego. Podniosłam głowę i popatrzyłam w niebo. Wśród ciemnej nicości jarzyły się jasne małe punkty gwiazd. Było tak pięknie i cicho. W pewnym momencie przymknęłam powieki rozkoszując się chwilą. Czułam jak delikatny podmuch wiatru owiał moją twarz, a moje ręce i nogi pokryły się gęsią skórką. I chyba nie ma nikogo głupszego ode mnie, ponieważ kto idzie przed siebie z zamkniętymi oczami. W momencie, w którym potknęłam się o coś wystającego z ziemi, prawie poleciałam do przodu. Od upadku uchronił mnie Harry, który złapał mnie za ramię i przyciągnął do siebie. Moja twarz znajdowała się dokładnie przed jego klatką piersiową. Słyszałam miarowe bicie jego serca i nic nie mogłam poradzić na to, że moje policzki zaczęły płonąć. Chcąc jakąś wybrnąć z tej żenującej sytuacji zaczęłam się śmiać i wyrwać się z uścisku Harry'ego.
- Przepraszam - powiedziałam cicho, trzymając dłonie na jego bicepsach. Nie miała odwagi spojrzeć na jego twarz, ponieważ wiedziałam, że moja jest pokryta mocnym rumieńcem. Od kiedy się kurwa rumienię?
Harry westchnął cicho. Poczułam jak schyla głowę, a jego usta muskają moje czoło. Jego usta były miękkie, a ja ponownie na krótką chwilę zamknęłam oczy, ponieważ to było cudowne uczucie. Zanim mogłam się tym właściwie nacieszyć, Harry ujął moją twarz w obie dłonie i zmusił mnie żebym na niego spojrzała. Jego zielone oczy paliły mnie na wylot i jarzyły się nieznanym mi emocjami, które żyły w chłopaku.
- Uważaj, okej? - powiedział swoim powolnym, ochrypłym głosem cały czas patrząc w moje oczy. Miałam wrażenie, że czas się zatrzymał, kiedy tak staliśmy, jednak po tym przypomniałam sobie, że powinnam się odezwać. Pokiwałam tylko głową, ponieważ żadne słowo nie mogło mi przejść przez gardło, a ja sama czułam się, jakbym dopiero się obudziła.
- Jesteś cała zimna.
- To u mnie normalne - powiedziałam, jednak to nie powstrzymało Harry'ego przed zdjęciem swojej bluzy. Chłopak pozostał w samej czarnej koszulce, dzięki której widziałam jego tatuaże na rękach. Pomimo moich protestów brunet wręczył mi ją, dzięki czemu po ubraniu jej natychmiast zrobiło mi się ciepło. Bluza był miękka, ale dużo na mnie za duża. Rękawy były za długie i sięgała mi prawie do połowy uda, jednak tak, długo jak czułam cudowny zapach perfum Harry'ego i było mi ciepło, mogłam to znosić.
- Dziękuję - odpowiedziałam i spojrzałam w dół na swoje czarne vansy.
- Wracamy? - zapytał Harry i wyciągnął w moją stronę dłoń. Zamrugałam kilkakrotnie zanim zrozumiałam o co chodzi. Uśmiechnęłam się tylko i pozwoliłam chłopakowi złączyć nasze palce razem.
- Wracamy.
- Teraz będę miał pewność, że się nie przewrócisz.
Oboje się zaśmialiśmy i kontynuowaliśmy powrót do akademika. Spoglądałam na nasze splecione dłonie pomiędzy naszymi ciałami. Moja była malutka w stosunku do jego dużej, jednak miałam dziwne wrażenie, że pasuje idealnie, jak jeszcze do żadnej, przez którą byłam trzymana. Spojrzałam na twarz Harry'ego oświetloną delikatnym światłem latarni ulicznych. Prosty nos, pełne wiśniowe usta i podbródek pokryty zaledwie jednodniowym zarostem sprawiał, że wyglądał pociągająco. W pewnym momencie kąciki jego ust uniosły się ku górze i chłopak pokazał swój dołeczek. 
- Gapisz się - zaśmiał się cicho.
- Nie prawda - odpowiedziałam natychmiast i wpatrzyłam się w drogę przede mną.
- Prawda - powiedział tylko i delikatnie ścisnął moją dłoń i zaczął rysować kciukiem kółka na wierzchu mojej dłoni.

- Który jest twój pokój? - zapytał Harry, kiedy dwadzieścia minut później wysiedliśmy na trzecim piętrze mojego akademika.
- Sto dwadzieścia osiem.
Harry nagle się zatrzymał, a jego oczy zrobiły się wielkie z przerażenia. Zmarszczyłam brwi i zaczęłam się zastanawiać czy powiedziałam coś złego lub cokolwiek.
- Wszystko okej? - chłopak zamrugał kilkakrotnie,a ja jego twarz powrócił ten pewny siebie uśmieszek.
- Jasne, chodź - powiedział tylko i pociągnął mnie za sobą. 
Chwilę później znaleźliśmy się pod drzwiami mojego pokoju. Wyjęłam z kieszeni klucze, a następnie bawiąc się nimi spojrzałam na Harry'ego. Był spięty i coś musiało go dręczyć, ponieważ patrzył się wgłąb korytarza unikając mojego wzroku.
- Więc dzięki za odprowadzenie - powiedziałam, nie będąc pewną czy dodać coś jeszcze.
- Żaden problem. Było fajnie.
- Taaaa. Do zobaczenia w poniedziałek na zajęciach?
- Tak, do zobaczenia. 
Harry posłał mi uśmiech, który odwzajemniłam. Chłopak wręczył mi moją torebkę z książkami, którą niósł całą drogę, a następnie wyminął mnie i odszedł w kierunku wind. Włożyłam klucz do zamka i już miałam go przekręcić, kiedy zostałam pociągnięta za wolną rękę i wpadłam prosto w objęcia Harry'ego.
- Pieprzyć to.
- Co? 
Nie otrzymałam odpowiedzi, ponieważ usta chłopaka złączyły się z moimi, a ja zostałam popchnięta na ścianę obok drzwi. Początkowo stałam osłupiała, ale zaraz oddałam pocałunek. Usta Harry'ego były miękkie i to były najlepsze uczucie czuć je na swoich. W momencie, kiedy brunet jedną ręką objął mnie w talii, a drugą zatopił w moich włosach, moja jedna dłoń złapała tył jego szyi, a druga zatrzymała się na umięśnionym bicepsie. Całowaliśmy się jakby zależało od tego nasze życie i nawet nie przestawaliśmy żeby zaczerpnąć oddechu. Poczułam jak zębami pociągnął delikatnie moją dolną wargę, więc pozwoliłam mu złączyć nasze języki razem, a następnie wplotłam palce w jego włosy. Harry całował mnie z zapałem, a ja nie pozostawałam mu dłużna. Kiedy pociągnęłam go za jego loki, chłopak jęknął i uśmiechnął się przy moich ustach. Gdy w końcu się od siebie oderwaliśmy głośno dyszeliśmy, a moja głowa bezwładnie opierała się o tors Harry'ego, który wolną ręką podtrzymywał się ściany za mną. Uśmiechnęłam się, ponieważ on tak dobrze całował i nawet jeśli czułam się, jakbym przebiegła maraton chciałam więcej, a w moim brzuchu było stado motyli. 
Kiedy oboje już się uspokoiliśmy Harry palcem wskazującym uniósł mój podbródek zmuszając bym na niego spojrzała. Chłopak miał na twarzy leniwy uśmiech, a mi dosłownie miękły kolana, ponieważ wyglądał tak słodko. To znaczy, każdy z dołeczkami w policzkach był dla mnie słodki, ale w tym momencie Harry, z idealnie zielonymi oczami przebijał wszystko.
- Co to było? - zapytałam nagle, ponieważ nie miałam pieprzonego pojęcia, dlaczego chłopak mnie pocałował. 
- Musiałem dokończyć to, co przerwałaś na imprezie, kochanie.
Gdy usta chłopaka ponownie musnęły moje poczułam, że się zarumieniłam, dlatego spuściłam wzrok na swoje nogi.
- Dobranoc - Harry pocałował mnie w czoło i po tym, jak mu odpowiedziałam odszedł w kierunku windy, a ja otworzyłam drzwi.
W pokoju było ciemno, więc na oślep wyszukałam włącznik by zapalić światło nawet nie przejmując się, że obudzę tym moją współlokatorkę. Podskoczyłam jak oparzona i krzyknęłam, kiedy po tym, jak w pokoju zrobiło się jasno zobaczyłam stojącą naprzeciwko Elizabeth. Dziewczyna wpatrywała się we mnie, a ja byłam dosłownie przerażona, że stała w pociemku dosłownie przed drzwiami wejściowymi.
- Kurwa, Elizabeth! Przestraszyłaś mnie - powiedziałam jednocześnie zsuwając ze swoich stóp trampki.
Podeszłam do łóżka i położyłam na nim książki, portfel, telefon i klucze. W momencie gdy sama miałam rzucić się na miękki materac usłyszałam wymuszony kaszel rudej koleżanki. Przewróciłam oczami, ponieważ wiedziałam, że dziewczyna chce mi coś powiedzieć, nawet jeśli nie zamierzałam jej słuchać.
- Uważaj na niego - powiedziała, a ja otworzyłam szeroko oczy nie mając pojęcia do czego zmierza.
- Co?
- Uważaj na Harry'ego Styles'a.
- Skąd wiesz z kim byłam? - nagle ogarnęła mnie złość, ponieważ wtrącanie się w moje życie było czymś, co można pominąć, a ja dosłownie nienawidziłam, gdy ktoś tak robił.
- Widziałam was przed chwilą.
- Czy ty nas kurwa podglądałaś?!


_______________

czytasz = komentujesz (:

3 komentarze:

  1. Boże, nie wiem czemu, ale ta Elizabeth mnie denerwuje. Niby nic mi nie zrobiła, ale jest nieprzyjemna... Nie lubie jej...
    A po za tym to cześć kochana XD
    Rozdział był taki aawww, że aż aawww (po za tym, że El mi go zniszczyła na koniec). Nie wiem czemu czuję jakby Harry coś knuł, ale może się zwyczajnie zakochał a ja wariatka coś pieprze od rzeczy XD
    Wiesz, co mam nadzieję, że się mylę, bo jakoś lubię kiedy się im układa nawet nwm czemu w Spaces nie lubiłam kiedy się kłócili...
    Dobra żebym się zbytnio nie rozpisywać.
    Weny, buziaki, Mentally ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń